Narty, kajaki, rowery, wędrówki po górach – tak najchętniej Karol Wojtyła a później Jan Paweł II spędzał wolny czas. Zdarzało się, że msze odprawiał na odwróconym do góry dnem kajaku. Dwa związane wiosła tworzyły krzyż.
Jak każdy chłopak Karol Wojtyła uganiał się za piłką. Podobno kiedy był jeszcze zbyt mały by grać wspólnie ze starszymi kolegami ustawiali go jako… słupek. Później, podczas nauki w gimnazjum w Wadowicach próbował swych sił jako obrońca ale najczęściej grał jako bramkarz.
W 1953 roku po raz pierwszy Wojtyła wybrał się na spływ kajakowy po Mazurach. To podczas jednego z nich w 1958 r. dotarła do niego wiadomość o tym, że zostanie krakowskim biskupem pomocniczym. Autostopem, ciężarówką z Mazur, dojechał do Krakowa. A gdy tylko odebrał nominację już jako najmłodszy w Polsce, 38-letni biskup, wrócił do swych przyjaciół, by dalej spływać rzekami i jeziorami.
Nad wszystko Karol Wojtyła ukochał góry, Tatry przeszedł wzdłuż i wszerz. W czasie jednej z wędrówek w bardzo trudnym terenie jeden z uczestników, Zdzisław Heydel, żartował: – Jak kiedyś „Wujek” zostanie papieżem, to za te wędrówki odpustów będzie udzielał.” Pielgrzymów zebranych na spotkaniu z nim w Nowym targu podczas pielgrzymki do kraju zaskoczył recytując z pamięci trasę jednej z wędrówek.
A gdy już zawitał do Rzymu na stałe na każdym kroku zaskakiwał swych współpracowników aktywnością fizyczną. Dech zapierało im w piersiach gdy zakładał narty i szusował jak „jakiś młokos”. Ale jeszcze gdy był kardynałem i pytano go czy wypada mu jeździć na nartach odpowiadał: – Kardynałowi nie wypada jeździć na nartach źle. W swej letniej rezydencji grywał w ping-ponga. Stąd też wyprawiał się na górskie wycieczki.
Zobaczcie jak najmłodsi widzą Jana Pawła II- sportowca!