Słońce świeciło wysoko na niebie, a uczniowie naszej szkoły maszerowali dziarsko, by dotrzeć pod Foldówkę, gdzie miał się odbyć Dzień Pieczonego Ziemniaka. Po drodze mijaliśmy piękną, czerwoną jarzębinę, symbol rozpoczynającej się wkrótce jesieni. Tego dnia wszyscy myśleli o wypoczynku na łonie natury, a pogoda bardziej przypominała o zakończonych już wakacjach niż o mającej niedługo nadejść jesiennej aurze.
Rozłożone kocyki na trawie, wyciągnięte soki i smakołyki zapakowane przez rodziców dały znać, że impreza rozpoczęła się na dobre. Chłopcy już dawno pobiegli pograć w piłkę, a kilku najbardziej wytrwałych znosiło drewno na ognisko. Dziewczyny spacerowały, wymieniały poglądy, skakały, a niektóre udzielały się muzycznie z księdzem Stanisławem, który przygrywał im na gitarze.
Kiełbaska z ogniska, oscypek podsmażany przez jedną z mam, chleb z nutellą lub dżemem, a także pyszne, pieczone ziemniaki stanowiły kulinarne dodatki do imprezy. Kiedy zjedliśmy, co przynieśliśmy, udaliśmy się w drogę powrotną.
Beata Magiera